czwartek, 25 lipca 2013

"By długie było wędrowanie..." "Niezwykła wędrówka Harolda Fry"

Okoliczności czytania książki bywają równie istotne co sama książka:) "Niezwykłą wędrówkę Harolda Fry" czytałam w pociągu, a dokańczałam w autobusach i ponieważ rzecz jest o podróży, okoliczności były bardzo sprzyjające. A sama powieść? Nie jest może typową reprezentantką gatunku "powieści pociągowej", ale nie jest na też książką wybitną. Na okładce zapewniają nas, że "ta powieść może zmienić życie"...mojego nie zmieniła, pewnie za jakiś czas o tej lekturze zapomnę, ale jeśli ktoś potrzebuje książki dającej nadzieję i przywracającej wiarę w ludzi,może powędrować razem z Haroldem.

Harold Fry jest emerytem, wiodącym bardzo spokojne i nudne życie. Z żoną żyją obok siebie, a ich codzienność wypełniają ciche żale i niespełnienie. Pewnego dnia otrzymuje list o koleżanki z dawnych lat, informujący o jej chorobie nowotworowej. Harold początkowo chce tylko wysłać Queenie pozdrowienia, ale gdy dziewczyna w sklepie mówi mu o swej chorej ciotce i o tym, że wiara w człowieka może uleczyć, Harold postanawia przejść całą Anglię i osobiście dodać sił znajomej. Rusza bez przygotowania fizycznego i psychicznego. Zaczyna iść. Jak można się spodziewać na swej drodze spotyka wielu ludzi, którzy opowiadają mu swoje historie. Niestety, bohaterowie drugiego planu nie są zbyt ciekawi, ich losy czasem melodramatyczne, czasem bardzo zwykłe nie muszą zainteresować czytelnika. Za to do mnie przemówił fragment, gdy Harold staje się celebrytą i zaczyna skupiać wokół siebie ludzi, którzy, nie rozumiejąc jego pobudek, postanawiają go naśladować. Autorka w ciekawy sposób pokazała czym kieruje się zbiorowa wyobraźnia, jak w każde grupie musi zostać wyłoniony przywódca, którego cele są najważniejsze i jak nabierając rozpędu machina popularności wypluwa to,co stanowi o jej istocie.

Harold dojdzie do celu swej podroży. Po drodze będzie wspominał i z każdym krokiem wyjaśniał pewne nieścisłości i niedopowiedzenia, z których wniknęły problemy jego i jego żony. Ponieważ tajemnice z przeszłości odkrywane są stopniowo, książki nie należy czytać zbyt pobieżnie (co nie znaczy, że trzeba celebrować każde zadanie, bo aż tak dobra nie jest).
Autorka, traktowała pisanie tak, jak Harold wędrówkę-wierzyła, że póki to robi, jej ojciec będzie miał siły walczyć z chorobą. Ciekawe, czy któraś z drugoplanowych historii to dzieje jej ojca... Rachel Joyce pisze o rzeczach ważnych, o których już wielokrotnie mówiono. Motyw wędrówki, który przewija się przez całą powieść (w tytule tekstu fr. wiersza Kawafisa "Itaka"), wędrowania jako poznawanie siebie, wędrowania jako istoty życia czy wreszcie wędrowania jako samoistnego celu, to nic nowego, ale warto sobie te oczywistości przypomnieć. Zwłaszcza w naszym zabieganym świecie! Mojego życia książka nie zmieni, ale może mieć wymiar terapeutyczny dla wszystkich zagubionych, zmagających się z problemami, bo pokazuje jak ważne jest zmierzenie się ze swoimi wspomnieniami i cieniami przeszłości. Wszystkim wędrującym: szerokiej drogi!

Rachel Joyce, "Niezwykła wędrówka Harolda Fry". Znak, Kraków 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz