Są książki na które ma się ochotę... jak np. na coś do jedzenia, chodzi taka książka za człowiekiem, wymownie spoziera z księgarskiej póki (z bibliotecznej rzadziej), aż w końcu radzimy sobie z pokusą na sposób Oscara Wilde'a- ulegamy jej. Czytamy. Książką, na którą miałam ochotę była "Delikatność". Przeczytałam ją błyskawicznie i być może jeszcze do niej wrócę, bo książka jest po prostu dobra. Po pierwsze: nie za gruba(doszliśmy do tego, że 202 strony to dla czytelnika skandynawskich kryminałów mało). Nie chodzi o niechęć do grubych książek, ale o to, że niektóre historie nie nadają się na wielkie cegły i tracąc objętość bardzo dużo zyskują! Po drugie: objętość idzie w parze ze stylem, "Delikatność" nie jest przegadana, jest przemyślana, konsekwentna i bardzo przez to francuska- jeśli coś się w niej pojawia (choćby wzmianka o dywanie) to ma to swój cel. Taka nieprzypadkowość i panowanie nad narracją w natłoku książek z rozpoczynanymi i gubiącymi się wątkami to ogromny plus. Po trzecie: dobra historia młodej wdowy, która traci ukochanego, koi swój ból, a przy okazji poznaje bliżej pewnego nieśmiałego Markusa, który jest wielkim niedopowiedzeniem -choć nie jest Księciem z Bajki, może się nim stanie, ale może też zostać żabą... A to wszystko za sprawą pocałunku. Foenkinos (choć tekst z okładki przekonuje nas, że "pisze jakby szeptał do kobiecego ucha") pisze nie tylko dla kobiet, nie tylko nam opowiada historię, bo jakkolwiek jest to opowieść o miłości, to do ckliwego romansu jej daleko.
Czytając "Delikatność" miałam z tyłu głowy wciąż powracającą myśl-jakie to francuskie! Francuska jest tu kompozycja, klarowność przekazu, pewność operowania słowem i jego znaczeniami (to na pewno też zasługa tłumacza, Jacka Giszczaka). Francuski jest sposób mówienia o uczuciach, ukazywania niuansów i półcieni, meteforyzowania emocji i zachowań, robienia literatury z życia i oplatania życia literacką nicią. Mamy w tej książce to, co lubimy w dobrych książkach-opowiedzianą z wdziękiem historię, interesujących bohaterów, lekki dowcip, szczyptę ironii i prawdę przekazu. A to wszystko opowiedziane delikatnie, czyli ze smakiem, wyczuciem i pozostawieniem czytelnika z otwartym zakończeniem, które każdy już sobie w połowie książki wymyślił.
David Foenkinos, "Delikatność". Znak, Kraków 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz