Wszyscy znają Muminki, większość wszystkich je lubi. Jednak nie wszyscy wiedzą, że poza książkowymi przygodami Tove Jansson napisała i zilustrowała muminkowy komiks. Nie jestem fanką komiksów, ale tego nie mogłam przeoczyć.
W pierwszym tomie (jest nadzieja na kolejne) możemy przeczytać 4 historie i nie są to opowieści znane z muminkowych książek, tylko zupełnie nowe! W każdej z nich pojawiają się mniej znani bohaterowie (kto zliczy wszystkie ciotki Tatusia!) oraz ci, których lubimy najbardziej. Mamusia jak zwykle z torebką i chęcią przychylenia nieba wszystkim (snuje też niezbyt do niej podobne rozważania o tym, w jaki sposób posiadanie czy brak bikini wpływa na moralność), lekko snobistyczny Tatuś (wcześniej aż tak mi się to nie rzucało w oczy), chciwy do granic Ryjek. Jest i Włóczykij, przypominający bardziej niż kiedykolwiek Kłapouchego- na pytanie Tatusia co słuchać w świecie odpowiada filozoficznie "nędza i łez padół". Muminek co rusz popada w tarapaty i musi szukać swojego ja ("jesteś mężczyzną czy mazgajem?" pyta go Włóczykij. Cóż, pytanie z gatunku nieoczywistych). Jest urocza migotliwą uroczością Migotka, która ma nadzieję, że piraci,"och, jacy oni męscy i dzicy", zechcą ją porwać:
Muminki jak to Muminki mają swoje przygody, usiłują zrobić interes życia, przetrwać na bezludnej wyspie albo przeżyć w rodzinie (nawet z sielskiego domu warto czasem wyjść i odłączyć się od latorośli- tj. Tatuś jest tego zdania, a Mamusia się dostosowuje;). Najbardziej przypadła mi do gustu opowieść o Muminkach na Riwierze, bo kiedy rodzina Muminków trafia do świata blichtru i pozłoty, musi być interesująco. Tove Jansson umieściła swoich bohaterów wśród stereotypowych bogaczy, pozerów i artystów (w jednym z nich łączą się wszystkie te cechy). Tatuś, chcący dołączyć do elity jako De Mumin, zaprzyjaźnia się z artystą-arystokratą, który marzy o życiu bohemy i piciu kwaśnego wina (potem się krzywi, że wino jest zbyt kwaśne). Wspaniała i ponadczasowa satyra na high life i wszelkie, panoszące się w dzisiejszym świecie mody na sukces. Choć z drugiej strony trochę to straszne, że ten trend ku byciu celebrytą zamiast gasnąc, przybiera na sile...
Do obrazków Jansson zdążyliśmy się przyzwyczaić, ale tu jest ich po prostu dużo, łączą się w całe paski, paski w strony i mają swój muminkowy klimat, tworzony przez znaną kreskę, ale przede wszystkim przez wypowiedzi bohaterów, którzy w krótkich dymkach koncentrują swoją istotę. Nie ma miejsca na poezję opisów, trolle muszą się mieścić w niewielu słowach to, co dla nich własne, a czasem zaskakujące. Zwięzłość muminkowego bytu z charakterystycznym dowcipem i ironicznym spojrzeniem na świat zawsze w cenie!Nie tylko na dzień dziecka:)
Tove Jansson. "Muminki.Komiksy". Przeł. Ewa Kozyra-Pawlak. Wyd. Ene Due Rabe. Gdańsk 2015.
Uwielbiam Muminku, ale komiksy Tove Jansson do mnie nie przemawiają (nie dlatego, że nie lubię komiksów) - brakuje w nich celności opisów, refleksji, drugiego dna, humoru, poezji, a przede wszystkim postacie znane z książek robią się tu jakby obce, grają nie swoją rolę.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście inna forma muminkowatości. Trochę humoru w tych paskach jest, ale rzeczywiście to inny, bardziej doraźny dowcip niż ten, który wybrzmiewa w "zwykłych" opowiadaniach. Mnie się podoba, chociaż nie zachwyca;)
Usuń