niedziela, 24 lipca 2016

"Ballada o ciotce Matyldzie"bez papilotów, ale z kotem.I Joanką!

Joanka spodziewa się dziecka, a jej mąż hula po arktycznych morzach w misji naukowej. Jest na szczęście ktoś, na kogo Joanka od zawsze może liczyć- ciotka Matylda! Jednak nadchodzi momenty, gdy ciotka (zgodnie z piosenką grupy Pod Budą) wyrusza do świętego Piotra... Na szczęście zostawia Joannie wsparcie osobowe (dwóch osiłków o złotych sercach) i materialne (udział w interesie, który choć nieco kontrowersyjny, pozwala kobiecie zrealizować marzenia o karierze w marketingu i uwierzyć w siebie). I choć nad małżeństwem pojawią się ciemne chmury (i lodowata Skandynawka), Joanna wyjdzie na prostą. Jeśli ktoś szuka napisanej z humorem książki o wielkiej sile międzyludzkiego wsparcia oraz dowodu na to, że z każdej sytuacji można wyjść silniejszym i bardziej kreatywnym, niech czyta. Zwłaszcza, jeśli ma w swojej rodzinie taką dobrą ciotkę Matyldę!

Obyczajowa historia z sympatycznymi postaciami, w której co prawda pojawia się zarówno wątek samotnego macierzyństwa i trudnych relacji rodzinnych, jednak wszystko kończy się dobrze, a czytelniczka zamyka książkę z radosną pewnością, że wszyscy będą szczęśliwi. I choć możemy utyskiwać, że raczej nie jest tak, że ekonomistka, która wyśle jedno opowiadanie do babskiego pisma od razu zostaje zaproszona do stałej współpracy, a kolejna miłość nie czatuje za drzwiami agencji reklamowej na rozwódkę z małym dzieckiem, to przecież nie o prawdopodobieństwo chodzi. Witkiewicz proponuje nam kolejną ("Moralność pani Piontek") przyjemną książkę, dzięki której  np. miło spędzimy czas na działce, odpoczywając po skoszeniu trawnika. A jeśli przy okazji uwierzymy, że dobro wraca, a krewni pilnują nas z góry, serwując czasem niespodziewane rozwiązania codziennych problemów, to jest całkiem dobrze.

Magdalena Witkiewicz, "Ballada o ciotce Matyldzie". Wyd. Filia. Poznań 2016.

2 komentarze:

  1. Dziękuję za recenzję:) A co do tej ekonomistki, która wysłała opowiadanie do gazety i dostała stałą współpracę to prawda:) Bo to moja osobista historia:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Redaktorka nie uwierzyła Joannie w jej historie o mężu na morzu, a ja Pani... I tak życie przeplata się z literaturą i (jak się okazuje), bywa bardzo nieprawdopodobne!

      Usuń