"Ruth" Elizabet Gaskell to opowieść o świętej ladacznicy w świecie konwenansów. Ruth Hilton szesnastoletnia i bardzo piękna dziewczyna oddana pod opiekę właścicielki salonu krawieckiego, znajduje ciepło i przychylność w osobie bogatego panicza Bellinghama. Po chwilach zawahania wyjeżdża z nim do Szkocji i od tego czasu zostaje naznaczona piętnem kobiety niemoralnej. Gdy nudzi się paniczowi i zostaje przez niego porzucona, matka Bellinghama daje dziewczynie do rozumienia, że była błędem w życiu syna i nie chcą więcej słyszeć ani o niej, ani o dziecku, którego Ruth się spodziewa. Na szczęście z pomocą przychodzi pastor Benson, zapraszając dziewczynę do swojego domu, w którym razem ze swoją siostrą goszczą Ruth, a nawet traktują jak domowniczkę. Mijają lata, Ruth pod zmienionym nazwiskiem, podając się za wdowę zaskarbia sobie sympatię mieszkańców, zostaje nawet guwernantką bogatej i szanowanej rodziny i powierniczką najstarszej siostry swoich wychowanek. Niestety, prawda wychodzi na jaw. Szanowana do tej pory kobieta staje się dla otoczenia niepożądana. Jedaka w chwili gdy wybucha epidemia i Ruth zaczyna pracować jako pielęgniarka zdobywa szanse by odkupić swoje winy, choć płaci za to najwyższą cenę.
"Ruth" jest opowieścią z jednej strony moralizatorską- opisuje losy płochej dziewczyny i bardzo brutalnie wskazuje na konsekwencje. Z drugiej świetną powieścią obyczajowo-psychologiczną, pokazującą obłudę środowiska oraz purytańską Anglię. Ostracyzm na jaki narażona jest Ruth aż boli, dla nas, ludzi gdzie normy i zasady są bardzo często ruchome, fakt postrzegania już dorosłej i zasłużonej dla społeczności kobiety przez pryzmat jej dawnych grzechów jest wyjątków okrutny. Dziwi i zaskakuje ostrość sądów, brak przejednania, ale tym bardziej podnoszą na duchu wszystkie przejawy sympatii okazywane Ruth przez pastora Bensona i jego siostrę. Tytułowa bohaterka to postać tragiczna, typowa zwiedziona i porzucona, która potem cały czas cierpi za błędy młodości i wszystkie uczucia przelewa na syna, Leonarda.Może trochę zastanawiać, a nawet denerwować jej bierności i łagodne godzenie się z losem, ale przez pokazanie panoramy społecznej widać, że innej drogi po prostu nie było. Gaskell opisuje Ruth właśnie jako dziewczynę bardzo świadomą swoich czynów, świadomą także tego, że całe życie będzie musiała zmagać się z tajemnica z przeszłości. Ruth, mimo trudnych doświadczeń, pozostaje osobą bardzo dobrą! Czy którakolwiek inna zwiedziona i porzucona zdecydowałaby się pielęgnować w chorobie swego dawnego uwodziciela? Brzmi nieprawdopodobnie, ale dzięki konstrukcji postaci czytelnik nie ma wątpliwości, że Ruth będzie gotowa do takich czynów. W pewnym kontraście do niej stoi najstarsza siostra wychowanek guwernantki Jemima, niewiele od Ruth młodsza, ale z dobrego domu i bez ciążących na niej win. Ona może pozwolić sobie na zazdrość, wyższość, lekkie igranie z uczuciami zakochanego w niej mężczyzny, jej wolno, bo jest dobrze urodzona.
Gaskell opisuje świat, ludzi i wydarzenia, robi to bardzo świadomie i precyzyjnie, doskonale oddaje nastroje, ból, wahania i rozdarcie bohaterki, a tworząc świat poważny i chłodny, wprowadza do niego, dzięki postaci kucharki pastora, element humoru i ludowej mądrości. Warto "Ruth" przeczytać i docenić- pisarstwo Gaskell i okładkę, z która jednoznacznie zwiastuje kłopoty przecięcia gorsetu purytańskich konwenansów.
Elizabeth Gaskell, "Ruth". Wydawnictwo MG. Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz