Biorąc do ręki książkę pt "Stuletnia gospoda" można spodziewać się opowieści o zmęczonej życiem wielkiego miasta singielce, która poszukuje siebie na jakimś odludziu i wynajmuje stuletnią gospodę. Takich opowieści były setki, ale na szczęście Katarzyna Majgier nie powiela tego schematu.
Stuletnia gospoda to zajazd znajdujący się gdzieś między Krakowem a Zakopanem, którego prowadzeniem zajmują się dwie rodziny. Rodziny z wieloma przyległościami, bo to typowe, rozrośnięte rodziny. Wszyscy mieszkańcy traktują latorośle rodzin,Jagodę i Michała, którzy wyrachowują się w gospodzie, jako parę przeznaczoną sobie od kołyski. I rzeczywiście, żadne z ich nawet nie trudzi się poszukiwaniem jakiegoś innego obiektu westchnień.Plany na życie familia też określa - mają prowadzić gospodę. Tyle że Jagoda marzy o byciu artystką, albo przynajmniej o wyrwaniu się na studia do Krakowa, Michał, od dzieciństwa robiący świetne interesy, też chce się kształcić. Pierwszy opór rodziny zostaje złamany i młodzi jadą na studia. Życie młodego małżeństwa nie jest zbyt romantyczne- trudno się zaskakiwać znając się od pieluch, trudno być romantycznym gdy żyje się za marne grosze. Ale świat bohaterom sprzyja!
Majgier osadza swoją powieść w latach 90, czasach budzącej się nowej ojczyzny, prosperity dla każdego, kto ma trochę pomysłu. Michał szybko staje się managerem z amerykańskiego snu. Jagoda ma mniejsze szanse na realizację marzeń- rodzina naciska na jej powrót do gospody i prowadzanie wzorowej podstawowej komórki społecznej. Mąż ignoruje jej pomysły na aranżacje wnętrza i nowe menu, nawet zachwyt obcych krytyków kulinarnych nie otwiera Michałowi oczu na niewykorzystany talent żony.A talent postania wykorzysta Leonardo Polak, Włoch, który w ojczyźnie dziadów chce stworzyć prawdziwą światową gastronomię...
Stuletnia gospoda to zajazd znajdujący się gdzieś między Krakowem a Zakopanem, którego prowadzeniem zajmują się dwie rodziny. Rodziny z wieloma przyległościami, bo to typowe, rozrośnięte rodziny. Wszyscy mieszkańcy traktują latorośle rodzin,Jagodę i Michała, którzy wyrachowują się w gospodzie, jako parę przeznaczoną sobie od kołyski. I rzeczywiście, żadne z ich nawet nie trudzi się poszukiwaniem jakiegoś innego obiektu westchnień.Plany na życie familia też określa - mają prowadzić gospodę. Tyle że Jagoda marzy o byciu artystką, albo przynajmniej o wyrwaniu się na studia do Krakowa, Michał, od dzieciństwa robiący świetne interesy, też chce się kształcić. Pierwszy opór rodziny zostaje złamany i młodzi jadą na studia. Życie młodego małżeństwa nie jest zbyt romantyczne- trudno się zaskakiwać znając się od pieluch, trudno być romantycznym gdy żyje się za marne grosze. Ale świat bohaterom sprzyja!
Majgier osadza swoją powieść w latach 90, czasach budzącej się nowej ojczyzny, prosperity dla każdego, kto ma trochę pomysłu. Michał szybko staje się managerem z amerykańskiego snu. Jagoda ma mniejsze szanse na realizację marzeń- rodzina naciska na jej powrót do gospody i prowadzanie wzorowej podstawowej komórki społecznej. Mąż ignoruje jej pomysły na aranżacje wnętrza i nowe menu, nawet zachwyt obcych krytyków kulinarnych nie otwiera Michałowi oczu na niewykorzystany talent żony.A talent postania wykorzysta Leonardo Polak, Włoch, który w ojczyźnie dziadów chce stworzyć prawdziwą światową gastronomię...
Decyzje, które stoją przed Jagodą nie są łatwe, a sama Jagoda jest postacią bardzo dobrze skonstruowaną i pełną psychologicznego prawdopodobieństwa. W tej kobiecie sprzęgają się dwa typy myślenia- ten nowoczesny, rodem z nowych, kolorowych gazet i ten familijno-tradycyjny, każdy ze swoimi zaletami i wadami. Jagoda nie jest głupią gęsią, nie jest też powielonym na ksero wzorem z telenoweli- jej ta złożoność utrudnia życie, czytelnikowi pozwala cieszyć się obcowaniem z normalną (wreszcie!!!!) bohaterką, która zamiast zastanawiać się, czy buty pasują do sweterka, poważnie traktuje swoje życie. Książka ma szczęśliwe zakończenie, do którego prowadzą nie tak łatwe i przewidywalne drogi. Główni bohaterowie są ludźmi na miarę swoich czasów i ich losy mogą być dla wielbicieli wspomnień ciekawą wycieczką w nie aż tak odległą przeszłość. Majgier pisze ciekawie, ze sporym dystansem do swojej historii i postaci, a bohaterowie maja swój rys. W książce roi się od przeróżnych cioć, wujków i kuzynków, których historie czytelnik poznaje na początku książki, a potem ich losy znacząco wpływają na życie głównych bohaterów. Jest wśród nich wujek, uznawany w rodzenie za dziwadło, który potem zostaje okrzyknięty malarzem prymitywistą, jest ciotka pisująca do telewizji z gotowymi rozwiązaniami dla postaci swoich ukochanych seriali..."Rodzina, ach, rodzina"!
Majgier tworzy świat trochę zaściankowej gospody, w której ukończenie przez dziewczynę technikum rolniczego jest szczytem ambicji i wykształcenia, a obieranie ziemniaków pracą na całe życie, jednak pokazuje też ludzi umiejętnie łączących tradycję ze współczesnością i własnym rozwojem. Autorka pokazuje też świat początku lat 90, świat perspektyw i możliwości pojawiających się nie tylko w samochodzie z zagraniczną rejestracją. Każdy rozdział rozpoczyna przepis na proste, polskie lub włoskie danie, które będzie pojawiało się w danej części książki, służąc to pocieszeniu, to zaintrygowaniu bohaterów.
Majgier przewrotnie nadała swej książce podtytuł "powieść dla kucharek". To nie jest literatura dla kucharek w tym sensie, w którym tego pejoratywnego określenia używają z przekąsem krytycy literatury wysokiej, To jest propozycja z gatunku prozy kobiecej, ale książka pomysłowa, ze elementami sagi rodzinnej, z własnym klimatem i normalną bohaterką. Dobra, bardzo polska obyczajówka nie tylko dla kucharek, wspominających świat w którym wszystko wydawało możliwie.
Katarzyna Majgier, "Stuletnia gospoda". Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz