wtorek, 3 grudnia 2013

"Dama w opałach", zdecydowanie nie Austen

Chloe Parker,amerykańska rozwódka pod czterdziestkę, ma córkę i upadającą drukarnię. Uwielbia książki Jane Austen i dałaby wiele, by oderwać się od problemów i znaleźć w świecie swoich ukochanych powieści. Otrzymuje taką szansę-zostaje zakwalifikowana do reality show,które ma oddawać realia okresu regencji. Niestety, program okazuje się nie być poznawczym dokumentem, a ubranym w gorsety telewizyjnym polowaniem na męża. Ponieważ Chloe bardzo chce zdobyć główną nagrodę finansową decyduje się zostać i brać udział w konkursach haftowania parawanów, grania na pianoforte i zdobienia czepków, wszystko po to by zdobyć pieniądze i serce pana Sebastiana Wrightmana, wspaniałego dżentelmena z wielką fortuną. Na drodze do realizacji planów stanie wredna uczestniczka Grace, zaś sprzymierzeńcem okaże się brat Sebastiana, Henry. Nie mogę nie wspomnieć, że owy brat (jak się naturalnie okaże znacznie ciekawszy okaz niż Sebastian) został na początku określony mniej więcej takimi słowy: wyglądał trochę jak bibliotekarz... Na całe szczęście dla bohaterki wygląd bibliotekarza znika, a sam Henry bardzo zyskuje nie tylko ze względu na swe rozliczne talenty (np. konstruuje prysznic!), ale także męską urodę.  

O książce nie ma się co rozpisywać, bo to błaha historyjka o zdeterminowanej kobiecie,która starając się zdobyć pieniądze przy okazji zdobywa coś więcej. Takich historii jest na pęczki, a tu sympatycznym dodatkiem są  nawiązania do postaci i wydarzeń z książek Austen i wplatane w akcje ciekawostki o życiu w Anglii początku XIX wieku. Można więc przeczytać o dość marnych sposobach zachowania higieny (kąpiel raz na tydzień!), lekach (goździki na ból zębów) oraz salonowych dyrdymałkach  (fasonach sukni, mowie wachlarza). Ponieważ dość sporo ostatnio czytałam powieści XIXwiecznych "Dama w opałach" była lekkim przerywnikiem, choć stojącym kilka poziomów literackich niżej... Tam gdzie u Austen, Gaskell, sióstr Bronte jest obserwacja człowieka, tu jest ledwie zarysowana postać, zamiast ironii i humoru mamy kilka farsowych sytuacji. Cóż, "Dama w opałach" na pewno nie trafi do kanonu!  

 I jeszcze coś-tytuł! Oryginalny brzmi "Definitely not Mr. Darcy" i jest zdecydowanie lepszy, bo po pierwsze wskazuje na osobę Austen, po drugie z miejsca zakłada pewną grę pozorów,uprzedzeń i demaskuje tego, którego można zdemaskować od razu (SPOILER! przecież wiadomo, że ten kto wygląda jak bibliotekarz jest ucieleśnienie snów kobiet i  to on okazuje się prawdziwym Panem Darcy'm!) 

Karen Doornebos, "Dama w opałach". Znak. Kraków 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz