Francuscy autorzy, poza tym, że umieją pisać o uczuciach, pięknie piszą o dzieciństwie. Wszyscy znają Mikołajka, niektórzy pewnie rodzeństwo Jaśków, warto poznać Marcela z autobiograficznych powieści Pagnola... I jeśli ktoś tęskni za prawdziwym dzieciństwem, które jest dzieciństwem właśnie, a nie treningiem przed dorosłością, powinien sięgnąć po "Katarzynkę". To opowieść o wybranych momentach paryskiego dzieciństwa, które wspomina dorosła już Katarzyna, żyjąca w zagonionym Nowym Jorku. Ameryka to hałas, dorosłość, realność, Francja za to spokój, piękna codzienność i marzenia.
Katarzynka mieszka w Paryżu ze swoim tatą, człowiekiem mającym drobne wady i starającym się uchodzić za kogoś możniejszego niż jest, ale przede wszystkim niezmiernie kochającym córkę. To właśnie tata, gdy są z córką sami, umie ją unieść niczym w baletowym podnoszeniu i nauczyć jednego z najważniejszych zdań, jakich można nauczyć się od rodziców: "życie nie jest takie złe". Świata Katarzynki, mimo różnych sytuacji, nie jest taki zły- a gdyby dziewczynka zapragnęła zmiany- może zdjąć swoje okulary i spojrzeć na rzeczywistość przez krótkowzroczną mgłę. Doskonały sposób, czyż nie?
Książka jest malutka, to zbiór urywanych wspomnień, ale warto po nią sięgnąć ze względu na kilka bardzo ciekawych (choć nie do końca pozytywnych) postaci drugoplanowych. I szata graficzna- wszyscy wielbiciele talentu Sempego będą zachwyceni! Ta sama kreska i to w kolorze:) Ale Katarzynka nie jest dziewczęcą odmianą Mikołajka, jest dużo bardziej od niego refleksyjna i po dziewczęcemu zadumana...i jest starsza. Francuzi umieją pisać o dzieciństwie, bo umieją wspominać. Nie na darmo smak magdalenki jest tak francuski:)
Katarzynka mieszka w Paryżu ze swoim tatą, człowiekiem mającym drobne wady i starającym się uchodzić za kogoś możniejszego niż jest, ale przede wszystkim niezmiernie kochającym córkę. To właśnie tata, gdy są z córką sami, umie ją unieść niczym w baletowym podnoszeniu i nauczyć jednego z najważniejszych zdań, jakich można nauczyć się od rodziców: "życie nie jest takie złe". Świata Katarzynki, mimo różnych sytuacji, nie jest taki zły- a gdyby dziewczynka zapragnęła zmiany- może zdjąć swoje okulary i spojrzeć na rzeczywistość przez krótkowzroczną mgłę. Doskonały sposób, czyż nie?
Książka jest malutka, to zbiór urywanych wspomnień, ale warto po nią sięgnąć ze względu na kilka bardzo ciekawych (choć nie do końca pozytywnych) postaci drugoplanowych. I szata graficzna- wszyscy wielbiciele talentu Sempego będą zachwyceni! Ta sama kreska i to w kolorze:) Ale Katarzynka nie jest dziewczęcą odmianą Mikołajka, jest dużo bardziej od niego refleksyjna i po dziewczęcemu zadumana...i jest starsza. Francuzi umieją pisać o dzieciństwie, bo umieją wspominać. Nie na darmo smak magdalenki jest tak francuski:)
Daniel Modiano, il. Jean-Jacques Sempe, "Katarzynka". Czuły Barbarzyńca. Warszawa 2008.
Na te dni, gdy wszyscy odnajdują w sobie radosne dziecko, które ufnie wypatruje Gwiazdy Beltejemskiej, dużo prawdziwego szczęścia, otuchy i ciepła przy opłatku i przez cały okres Bożego Narodzenia! heeeejjj kolęda, kolęda!
Na te dni, gdy wszyscy odnajdują w sobie radosne dziecko, które ufnie wypatruje Gwiazdy Beltejemskiej, dużo prawdziwego szczęścia, otuchy i ciepła przy opłatku i przez cały okres Bożego Narodzenia! heeeejjj kolęda, kolęda!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz