Drzemie we mnie dziecko. Nie zamierzam się tego wypierać. Nie będę też ukrywać, że chciałabym czasem jak każde dziecko wymigać się od obowiązków. Wobec tego "Nie odrobiłem lekcji, bo... " jest lekturą w sam raz dla mnie. Dowcipne teksty (które przepisuję, by pomóc je w pełni docenić) i ilustracje oddające trochę absurdalny, trochę dziecięcy, a trochę pokrętny klimat wyjaśnień.Davide Cali i Benjamin Choud (ten od Pomelo) prezentują zbiór niebanalnych tłumaczeń, które mogą się przydać nie tylko w przypadku braku pracy domowej.
Oto kilka z nich...
Przyczyna historyczna: "Właśnie kiedy usiadłem do lekcji, najechali na nas wikingowie".
Przyczyna losowa:"Tornado wywiało wszystkie moje książki."
Przyczyna rodzinna:"Mój dziadek ze swoim zespołem tak hałasowali, że nie moglem się skupić".
Przyczyna altruistyczna:"Oddałem swoje ołówki Robin Hoodowi."
Mój faworyt :) Przyczyna geograficzna: "Znaleźliśmy zbłąkanego pingwina, więc zabraliśmy go na biegun północny...
-Ale przecież pingwiny żyją na biegunie południowym!
-No właśnie! Kiedy zdaliśmy sobie sprawę z naszej pomyłki musieliśmy zawrócić i odprowadzić go na drugi biegun."
Kolejnych wyjaśnień trzeba szukać w książce. Nie będę o nich pisać bo... właśnie do drzwi stuka kot sąsiadów, który zapomniał swojego uśmiechu:, a jak żyć bez uśmiechu?:)
Davide Cali, Benjamin Chaud, "Nie odrobiłem lekcji, bo..." Wyd. Dwie Siostry. Warszawa 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz