O tej książce sporo słyszałam, nie sposób było chyba przetrwać rok 2011 bez zobaczenia jej wystawionej w księgarskim oknie lub przeczytania paru słów w sieci lub gazetach. Szum ucichł i chyba dobrze, że poczekałam, bo "Sekretny język kwiatów" potrzebuje trochę czasu i spokoju. Główną bohaterką jest Victoria, sierota,która całe życie błąkała się od domu dziecka do rodziny zastępczej. Trudno się dziwić, że bez prawdziwego ciepła i wsparcia wyrosła z niej osoba nieprzystępna, zamknięta w sobie i broniąca się przed emocjami. Taki ludzki oset. Jedyną osobą, która okazała jej serce była adopcyjna matka Elizabeth. Wspomnienia z czasów mieszkania z kobietą, która nauczyła Victorię znaczenia kwiatów splatają się w powieści ze współczesnością bohaterki. Dorosła Victoria po opuszczeniu domu dziecka musi się na nowo odnaleźć, a nie przychodzi jej to łatwo. Jedyną rzeczą która lubi są kwiaty, a jedynym na czym się zna- język roślin. I zaczyna pracę w kwarciani, której klienci szybko doceniają zdolności młodej florystki. Jej bukiety nie są zwykłymi wiązankami, ale pełnymi ukrytych znaczeń komunikatami darczyńców dla obdarowywanych. Victoria też staje się adresatką kwiatowych wiadomości, śle je Grant, równie zainteresowany językiem kwiatów i równie tajemniczy krewny Elisabet. Historia tej znajomości rozwija się powoli, aż w końcu Victoria dowiaduje się, że jest w ciąży. Staje się matką- osobą, której sama nie miała, przez co nie do końca wie, jak ma się zachować. Opisy ciąży,porodu, pierwszych dni z dzieckiem są realistyczne i bardzo dalekie do obyczjówkowego standardu. Victoria, wiecznie zmęczona, zagubiona i niepewna, decyduje się zrobić to samo co jej matka- oddać córkę. Jednak książka ma swój happy end, rodzina łączy się, wspomnienia Elisabeth i pewne wiszące nad młodymi tajemnice rozwiązują się. Zaczyna się kolejny etap ich życia, który czytelnik może sobie sam dośpiewać.
Krótkie rozdziały, żywy język i przenikające się plany czasowe sprawiają, że powieść czyta się dobrze, główna bohaterka może nie należy do tych, które pokocha się od pierwszej strony, ale z biegiem czasu zaczyna się ja rozumieć. Bo Victoria zdziera swoje kolejne warstwy, ukazując zagubioną i spragnioną miłości dziewczynę, która panicznie boi się odrzucenia. Jednocześnie może drażnić ciągłe życie przeszłością i usprawiedliwiane trudnym dzieciństwem każdej decyzji, nawet tej podejmowanej w dorosłym życiu. Cóż, taką postać wymyśliła autorka i trzeba przyznać, że prowadzi ją bardzo konsekwentnie. Losy Victorii są ciekawe, ale nie powodują zarwanych nocy. Dobra powieść obyczajowa o dojrzewaniu, kobietach i kwiatach, co ważne- bez nadmiaru lukru, cudownych zbiegów okoliczności i zbyt przewidywalnego happy endu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz