wtorek, 2 września 2014

"Ech pamięci", jak pamięć tworzy rzeczywistość

Zach Gilchrist,właściciel galerii sztuki, fascynat pracy malarza  Chrlesa Aubreya zmuszony przez finansowe okoliczności i poprzednie zobowiązania, wyjeżdża na angielska prowincję, by szukać inspiracji do książki o tymże malarzu. Okazuje się w mieście, do którego trafił żyje nadal Mitzy Hatcher, kiedyś uwieczniona na licznych portretach, która uważa się za miłość życia i kochankę Charlesa. Początek znajomości jest dość oryginalny, bo Mitzy decyduje się rozmawiać z Zachem dopiero wtedy,gdy ten przyniesie jej świeże bycze serce, z którego kobieta zrobi amulet przeciw duchom przeszłości. I wtedy następuje fabularna wolta- ta sama prowincja pod koniec lat 30 XX wieku, do letniskowego domu wprowadza się malarz za marokańską kochanką i dwiema córeczkami. Poznajemy też małą Mitzy, która odtrącona przez społeczność, ze względu na zielarskie i trochę podejrzane działania matki, nie ma w wiosce przyjaciół. Mitzy zaczyna powoli zaprzyjaźniając się z przybyłymi, wchodzi w ich rodzinę, a  nawet towarzyszy im w wyprawie do Maroka... Coroczne odwiedziny letników stają się dla dziewczyny najważniejszym wydarzeniem. Dorastająca panna, pozbawiona do tej pory wzorca mężczyzny, pierwszą miłością obdarza Charlesa. Aż pewnego lata w  domu Aubreya zdarza się  tragedia, młodsza córka malarza zostaje otruta...

Poszczególne wydarzenia ze współczesnego życia mieszkańców wioski, niejasne interesy nowej znajomej  Zacha i jednocześnie opiekunki Mitzy, łączą się z czasem minionym. Bardzo ciekawe są zderzenia tych historii opowiadanych z różne perspektywy i kilku wersji wydarzeń. Ciekawy jest też ukazany przez autorkę mechanizm tworzenia z wspomnień i imaginacji swojej wizji przeszłości, która wydaje się starej Mitzy jedynie słuszna i prawdziwa. Koniec jest za to zupełnie zakręcony, bo okazuje się, że uważany za poległego na froncie malarz, wcale nie zginął... Finału nie zdradzę,ale przyznam, że wydał mi się trochę zbyt fantastyczny,  przekombinowany i przede wszystkim nieprawdopodobny. Małym minusem jest też  pewne przegadanie powieści.Ale co z tego,skoro książkę bardzo dobrze się czyta! Katherine Webb już "Dziedzictwem" udowodniła, że umie pisać intrygujące historie, które potrafią przykuć uwagę czytelnika przez połączenie przeszłości i teraźniejszości,  tworzeni przez nią bohaterowie są wielowymiarowi, a atmosfera całej opowieści ma swoją barwę. Świat barw, ale także zapachów ziół, elementów krajobrazu łączy się w tej opowieści o malarzu, córce zielarki i współczesnym biografie. Wciągająca lektura obyczajowa o rodowych tajemnicach, dorastających pannach,rożnych punktach widzenia i obsesjach .

Katherine Webb, "Echa pamięci". Wydawnictwo Insignis, Kraków 201.

2 komentarze:

  1. Mam w domu "Dziedzictwo", jeszcze nie ruszone, i zastanawiałam się czy zakupić Echa pamięci. Teraz widzę, że powinnam była to zrobić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obie książki warte są chwili lektury, choć może niekoniecznie jedna po drugiej, bo są bardzo podobne pod względem atmosfery, tematu rodzinnych tajemnic i zagadek bohaterów. Jako lektura na nadchodzące jesienne, długie wieczory na pewno się sprawdzą!

      Usuń