sobota, 6 września 2014

Trylogii czytanie

Cała Polska dziś  narodowo czyta Trylogię. Nie ma co się rozpisywać o tym, co o książkach Sienkiewicza twierdzili jemu i nam współcześni, co pisał Prus, Brzozowski a co Gombrowicz. To i tak wiadomo. Ale to dzisiejsze czytanie jest dobrym punktem wyjścia do podumania nad książkami, które prowokują lawinę czytania. 

Na niedawnym spotkaniu polonistów zeszło na książki i na Trylogię. Koleżanka Anna przyznała, że to właśnie od tego cyklu rozpoczęła się jej mania czytania, a przygody Wołodyjowskiego, Zagłoby i spółki były pierwszymi powieściami, które zawładnęły jej wyobraźnią i sprawiły, że po potem zabrała się za systematyczne wyczytywanie rodzinnej biblioteczki, a w końcu trafiła na polonistykę. Ja czytać lubiłam zawsze, natomiast "Ogniem i mieczem" czytałam z zapałem przed wejściem do kin ekranizacji. Ścigałam się wtedy z radiem, w którym też czytali...Bo w 1999roku, roku ów, gdy do kin wchodziła Hoffmanowska produkcja, pierwsza ekranizacja z naprawdę dużą kampanią reklamową i hasłem superpodukacja, wszyscy czytali Sienkiewicza. Czytałam i kochałam się w Bohunie! Potem  przeczytałam gdzieś, że nie byłam w tym wyborze odosobniona, bo Szymborska w swoich młodych latach darzyła uczuciem dwóch literackich bohaterów- Sherlocka Holmesa i Bohuna właśnie. Z resztą co się tyczy Bohuna, to po szkolnej wizycie w kinie wybuchła klasowa dyskusja o wyższości Bohuna nad Skrzetuskim i na odwrót. I gdyby się przyjrzeć moim koleżankom, to do dziś lepszy kontakt mam z tymi, które wolały Jurka:) Przekonała nas do niego ta, jakby nie było, kozacka fantazja! I szelmowski uśmiech Domogarowa... 

Jedyny dyskutant w naszym polonistycznym gronie, po wysnuciu interesującego stwierdzenia, że Helena nie miała na chłopaków takiego wpływu jak Jan i Jurko na dziewczyny,przyznał, że Trylogii, choć próbował, nie zdołał przeczytać. I chyba domyślam dlaczego... Zaczął za późno! Gdy program licealny nakazuje czytać "Potop", młodzież niekoniecznie chce się dać porwać opowieści historyczno- przygodowej, bo jej w głowie inne historie-albo chce się egzystencjalnie dobijać w swej egzaltacji, albo czytać o podobnych do swojego losach, albo najzwyczajniej ma w nosie szkołę, kanon i Sienkiewicza. Anna i ja zaczęłyśmy czytać wcześniej, gdy działa czar opowieści przygodowej, gdy pościgi ekscytują, fortele Zagłoby śmieszą, a wielkie miłości i "Nic to" Wołodyjowskiego wzruszają. Potem się z takiego czytania wyrasta, tak jak wyrasta się z Zorro i Muszkieterów. .. Moja rodzina naznaczyła mnie Sienkiewiczem- Dziadek opowiadał, że uczył się czytać na "W pustyni i w puszczy", w każde święta gdy w telewizji leciały filmy Hoffmana oglądaliśmy to rodzinnie, wyprzedzając wypowiadane przez bohaterów kwestie. Do dziś nie wyobrażam sobie Bożego Narodzenia bez Trylogii w telewizji (i nie tylko dlatego, że to czasem jedyna okazja do ujrzenia śniegu). 

A dziś w ramach Narodowego Czytania Trylogii razem z Teatrem MplusM graliśmy na poznańskim Rynku spektaklik o kobietach Trylogii i ich spotkaniu z Sienkiewiczem.Była okazja by przypomnieć co ważniejsze cytaty i  pokazać stateczne niewiasty od nieco innej strony. I przez chwilę, przed wejściem na scenę,pewnie dzięki kostiumowi i dobrej energii, poczułam ten sam rodzaj dziecięcej ekscytacji-co będzie dalej! Było tak, że Sienkiewicz nie powinien się na nas obrazić! I wielkie dzięki oraz ukłon tak głęboki, na jaki pozwala mocno zasznurowana suknia, dla tych, co dobrze wiedzą, że o nich mowa, za to, że weszli w to literacko-teatralne szaleństwo z impetem godnym szarżującej husarii!

PS Ta na zdjęciu to robocza wersja Krzysi w moim wykonaniu-smutna, bo jej obdarzony wybuchowym charakterem Ketling się wysadził... I na cześć męża Szkota strój nieco bardziej na Marię Stuart niż staropolanke;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz