Już w pierwszym zdaniu trup! "Pozbawione dłoni ciało leżało na dnie małej żaglówki, dryfującej po otwartym morzu i ledwie widocznej z wybrzeża Suffolk" i to się nazywa porządny kryminał:) Policjant na wakacjach u ciotki, miasteczko pełne barwnych postaci niespełnionych pisarzy, krytyków i sekretarek. I on, pisarz, zamordowany dokładnie tak jak w jego powieści kryminalnej. To moje pierwsze, ale na pewno nie ostanie spotkanie z P. D. James, polecaną mi przez kilka osób, których gusty kryminalne są zbieżne z moimi.
Świat P.D. James jest zdecydowanie bardziej w stylu Agaty Christie niż autorów skandynawskich sag i mnie to dużo bardziej przypadło do gustu. Jest zamordowany autor i kilkoro jego "przyjaciół", bo przecież to, że kto osiągnął sukces to wystarczający powód by go nie lubić. Jest policjant z Yardu i jego ciotka, której ktoś ukradł tasak. Razem jest to zbiór ciekawych postaci, których przeróżne małe i większe grzeszki (choćby rzekome zabicie ulubionego kota jednego z bohaterów) mają w końcu doprowadzić do rozwiązania zagadki. Sporo tu rozmów, psychologicznych rozważań o naturze zbrodni i naturze pisarza, ale także trochę humoru, rozjaśniającego mglisty pejzaż Suffolk. Choć autorka pisała ten kryminał jako powieść współczesną, dla dzisiejszego czytelnika może być bardziej kryminałem retro-nie ma komórek, nie ma internetu, nie ma przeszukiwania zdjęć na portalach społecznościowych, a mimo to udaje się odgadnąć kto jest mordercą- niebywałe;) Choć nadinspektor Adam Dagliesh nie ma charyzmy Herkulesa Poirot, to szare komórki funkcjonują tak samo sprawnie.
Jest w tej książce coś, co bardzo cenię w kryminałach- klimat! I coraz mniej obecny we współczesnych powieściach tego gatunku, dystans oddzielający czytelnika od zbrodni. Bo, nie tylko moim zdaniem, kryminał nie ma przerażać światem zbrodni, naturalnie dehumanizuje ją, ale nie ma być publicystycznym testem z tezą i zbrodnią. Powieść czytana dla rozrywki musi dawać czytelnikowi taki rodzaj bezpieczeństwa, że gdy zamknie książkę, świat morderstw i ludzkich niegodziwości zniknie. Oczywiście nie cały świat niegodziwości, ale przynajmniej ten książkowy, bezpieczeństwo polega na tym, że zbrodnia o której się czytało, nie rzutuje na realność. P. D. James pisze właśnie z zachowaniem takiego dystansu. I dlatego coś jeszcze tej autorki na pewno przeczytam!
P.D. James, "Z nienaturalnych przyczyn". Przeł. Barbara Kopeć. Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1995.
Brzmi niezwykle zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńNic, tylko czytać!
OdpowiedzUsuń