W takim dniu jak dziś, w 399 rocznicę śmierci Szekspira, w Światowym Dniu Książki i Praw Autorskich po prostu MUSI być książka o książkach. I to takich, które prostą drogą wiodą do kolejnych książek, a te do następnych i tak w kółko.
"Łowca książek"-czyli biblio-złodziej i biblio-handlarz Corso otrzymuje zadanie zdobycia pozycji niezwykłej- "Dziewięciorga wrót do bram piekieł", księgi magicznej, otoczonej złą sławą i historycznym fatum. Właściciele zachowanych trzech egzemplarzy giną tragicznie, on, mimo opieki tajemniczej strażniczki podającej się za Irene Adler, też nie jest bezpieczny. Z tą książka w jakiś sposób łączy się też rękopis rozdziału "Trzech muszkieterów", prowadzący do żony jednego z antykwariuszy, fatalnej Lany, wzorującej się na Dumasowskiej Milady. I przez całą opowieść przygody łowcy książek, jego spotkania z tajemniczym osobnikiem ze szramą na policzku, podróże po Europie splatają się z dywagacjami o literaturze popularnej XIX wieku, autorach wyrobnikach pracujących na sławę wielkich pisarzy i diabelskich odniesieniach w literaturze.
To nie jest książka typowo kryminalna, czy przygodowa, nie jest nawet współczesną wersją awanturniczej prozy płaszcza i szpady (tu zmienionego na pistolet i brezentowa torbę na cenne książki). To jest wariacja o książkach i plątanina nawiązań literackich ubrana w atrakcyjną akcje z poszukiwaniami książek, postaciami wzorowanymi na książkowych bohaterach i ukazującej ciemniejszą cześć świata bibliofilskiego. To jest książka o książkach! Przyznam, że intryga kryminalne nie była dla mnie tak zajmująca jak te fragmenty, w których pojawiały się rozmyślania o istocie literatury popularnej lub dziejach ksiąg zakazanych oraz informacje o produkcji popularnych powieści odcinkowych w XIX wieku. Bo "Klub Dumas" to książka o literaturze najbardziej popularnej i magicznej, dostępnej dla wszystkich, która dzięki talentowi pisarza trafia do kanonu. Perez-Reverte nie tylko wrzuca w swoją historię literackiej imiona, cytaty, intertekstualne nawiązania, czy postacie z pogranicza fikcji i życia literackiego (np. w którymś rozdziale majaczy profesor semiotyki z Bolonii...), jest też piewcą radości czytania.
W pewnym momencie bohater wygłasza monolog o tym, że choć po latach czytelnicy zaczynają się dzielić na wielbicieli Prousta, Joyce'a itp u początków fascynacji literaturą leżą zwykłe przygotówki,które wciągają czytelnika: Dumas, Stevenson (z naszego podwórka nie kto inny jak historyczny Sienkiewicz, w moim przypadku Nienacki). Książki popularne dzięki którym łapie się bakcyla czytania, a po jakimś czasie zaczyna się już nie tylko łapczywie zajadać fabuły, ale rozsmakowywać w stylu, języku i sięgać po inne gatunki literackie. Wszyscy autorzy powieści "ambitnej" powinni podziękować za to proste połączenie czytelników (bo autor nie dzieli ich na lepszych, gorszych, ambitnych i codziennych!) i ukazanie naturalnej czytelniczej ewolucji.I to z wielkim szacunkiem dla twórców i odbiorców tak dzieł poważnych, jak i rozrywkowych, które nie muszą być miałkie. I ta książka Pereza-Reverte jest doskonałym przykładem takiej właśnie literatury
Audiobuk przeczytany nieźle, miłym głosem lektora, bez szarży aktorskiej, ale bez obojętności, pozwalający skupić się na lekturze i czerpać z niej sporo przyjemności! Kto wie...może wrócę do "Trzech muszkieterów", by poczuć tę pierwotną dziecięcą zachłanność na fabułę?
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas". Przeł. Filip Łobodziński. Wyd. Muza. Warszawa 2008, Czyta Wojciech Żołądkowicz.
"Łowca książek"-czyli biblio-złodziej i biblio-handlarz Corso otrzymuje zadanie zdobycia pozycji niezwykłej- "Dziewięciorga wrót do bram piekieł", księgi magicznej, otoczonej złą sławą i historycznym fatum. Właściciele zachowanych trzech egzemplarzy giną tragicznie, on, mimo opieki tajemniczej strażniczki podającej się za Irene Adler, też nie jest bezpieczny. Z tą książka w jakiś sposób łączy się też rękopis rozdziału "Trzech muszkieterów", prowadzący do żony jednego z antykwariuszy, fatalnej Lany, wzorującej się na Dumasowskiej Milady. I przez całą opowieść przygody łowcy książek, jego spotkania z tajemniczym osobnikiem ze szramą na policzku, podróże po Europie splatają się z dywagacjami o literaturze popularnej XIX wieku, autorach wyrobnikach pracujących na sławę wielkich pisarzy i diabelskich odniesieniach w literaturze.
To nie jest książka typowo kryminalna, czy przygodowa, nie jest nawet współczesną wersją awanturniczej prozy płaszcza i szpady (tu zmienionego na pistolet i brezentowa torbę na cenne książki). To jest wariacja o książkach i plątanina nawiązań literackich ubrana w atrakcyjną akcje z poszukiwaniami książek, postaciami wzorowanymi na książkowych bohaterach i ukazującej ciemniejszą cześć świata bibliofilskiego. To jest książka o książkach! Przyznam, że intryga kryminalne nie była dla mnie tak zajmująca jak te fragmenty, w których pojawiały się rozmyślania o istocie literatury popularnej lub dziejach ksiąg zakazanych oraz informacje o produkcji popularnych powieści odcinkowych w XIX wieku. Bo "Klub Dumas" to książka o literaturze najbardziej popularnej i magicznej, dostępnej dla wszystkich, która dzięki talentowi pisarza trafia do kanonu. Perez-Reverte nie tylko wrzuca w swoją historię literackiej imiona, cytaty, intertekstualne nawiązania, czy postacie z pogranicza fikcji i życia literackiego (np. w którymś rozdziale majaczy profesor semiotyki z Bolonii...), jest też piewcą radości czytania.
W pewnym momencie bohater wygłasza monolog o tym, że choć po latach czytelnicy zaczynają się dzielić na wielbicieli Prousta, Joyce'a itp u początków fascynacji literaturą leżą zwykłe przygotówki,które wciągają czytelnika: Dumas, Stevenson (z naszego podwórka nie kto inny jak historyczny Sienkiewicz, w moim przypadku Nienacki). Książki popularne dzięki którym łapie się bakcyla czytania, a po jakimś czasie zaczyna się już nie tylko łapczywie zajadać fabuły, ale rozsmakowywać w stylu, języku i sięgać po inne gatunki literackie. Wszyscy autorzy powieści "ambitnej" powinni podziękować za to proste połączenie czytelników (bo autor nie dzieli ich na lepszych, gorszych, ambitnych i codziennych!) i ukazanie naturalnej czytelniczej ewolucji.I to z wielkim szacunkiem dla twórców i odbiorców tak dzieł poważnych, jak i rozrywkowych, które nie muszą być miałkie. I ta książka Pereza-Reverte jest doskonałym przykładem takiej właśnie literatury
Audiobuk przeczytany nieźle, miłym głosem lektora, bez szarży aktorskiej, ale bez obojętności, pozwalający skupić się na lekturze i czerpać z niej sporo przyjemności! Kto wie...może wrócę do "Trzech muszkieterów", by poczuć tę pierwotną dziecięcą zachłanność na fabułę?
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas". Przeł. Filip Łobodziński. Wyd. Muza. Warszawa 2008, Czyta Wojciech Żołądkowicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz