Książka to książka o książkach i książka inspirowana książkami.
Sporo w niej z Jeżycjady: poznańska rodzina i wspólne wartości takie jak miłość,
przyjaźń wiara, pomoc. Sporo w niej także z Przyślę panu list i klucz. Tej inspiracji
autorka nie ukrywa, bo nie tylko Pruszkowska pojawia się w dedykacji, ale także
jej bohaterki są często wspominana. Pomysł jest bowiem bardzo podobny- pokazać rodzinę
przez jej literackie fascynacje. I tak się dzieje: od dzieciństwa ojca narratorki,
przez jego narzeczeństwo i ślub z Różą (równie literacko uzależnioną), przez
kolejne pojawiające się na świecie dzieci i ich perypetie. A to wszystko w
cieniu (a może raczej blasku!?) książek. Jest trochę Sienkiewicza, trochę Musierowicz, trochę Niziurskiego i bardzo dużo
Tolkiena. Jest nawet widmo rozwodu spowodowanego rodzinną batalią o ekranizację
"Władcy pierścienia". Bo główną fascynacją rodziny, najlepszym
lekarstwem na smutki i powodem do żartów jest "Władca...". A jeśli ktoś nie czytał Tolkiena?
Pewnych rzeczy można po prostu nie zrozumieć i sytuacja może się powtórzyć w przypadku
większość przywoływanych tytułów i autorów. Ale ponieważ Niziołkowie
rozmawiają o postaciach i pisarzach jak o członkach rodziny, można
te literackie opowieści (np. o Mickiewiczu, który nie spieszył się do powstania)
traktować trochę jak historie o kuzynie,
którego się nigdy nie widziało.
Poznańskie klimaty, opowieści z książkami w tle, nawiązania do ulubionych
lektur i pisarzy- przyjemne. A opowieści o matematyczce Róży, która uczniom w
ramach poprawy sprawdzianów nakazuje śpiewać Kaczmarskiego i recytować „Pana
Tadeusza” -krzepią. Jednak mimo dobrych składowych, nie zachwycałam się tą
książką… Może nie wierzyłam
narratorce-maturzystce, opowiadającej o młodości swoich rodziców i o przygodach
brata w podpoznańskich Krzesinach. Może liczyłam na więcej twórczych odwołań do tekstów, a nie tylko wspomnień z
oczekiwania na kolejne tomy Harrego Pottera? Książka, jak powiedziałam przyjemna,
i współczesna, jednak "Przyślę panu list i klucz" wywarło na mnie większe wrażenie
i może dlatego, że mam tę lekturę ciągle w pamięci, Niziołkowie wydali mi się nieco
wtórni. Chociaż książka o książkach zawsze ma u mnie plus!
Małgorzata Klunder. "Róża i Robert. Niziołkowie z ulicy Pamiątkowej". Wyd. Replika. Zakrzewo 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz