O Zygmuncie Freudzie słyszał każdy, o jego młodszej siostrze Adolfinie można przeczytać w powieści, za którą macedoński autor został uhonorowany Nagrodą Literacką Unii Europejskiej. Goce Smilevski podjął się zadania karkołomnego-napisania książki o świecie, w którym obłęd jest czymś normalnym i zrobienia tego z perspektywy kobiety. I szczerze mówiąc stworzona tu kobiecość mnie nie przekonała- Adolfina pragnie zostać matką i ta potrzeba opisana jest, jak na powieść psychologiczną, zbyt prosto i jednostronnie. Jednak o świecie obłędu czy raczej obłędów, bo jak zauważa Klara Klimt (siostra Tego Klimta i przyjaciółka Adolfiny), każdy człowiek szalony jest szalony w swój sposób, autor mówi ciekawie i trafia do emocji. W swojej opowieści Smilevski opisuje całe życie Adolfiny, zaczynając od momentu gdy razem z siostrami prosi Zygmunta, by ten pomógł im uciec z Wiednia w przededniu wojny- brat przekonany o braku zagrożenia zostawia kobiety same sobie. Wkrótce Adolfina trafia o obozu przejściowego, idąc na śmierć zaczyna wspominać swoje życie znaczone nieszczęśliwą miłością, pozamałżeńską usunięta ciążą i pobytem w klinice psychiatrii Gniazdo, w której wreszcie czuła się bezpiecznie.
To też historia o mocnym związku z bratem, przekonanym o tym, że jego teorie będą bardziej istotne dla ludzi niż przewrót kopernikański i teoria Darwina. Trudno polubić zapatrzonego w siebie Zygmunta, na którego korzyść nie działa nawet to, że swoje pierwszej miłości daje w prezencie nowo wydane tłumaczenia poezji Mickiewicza, a owa dziewczyna widzi w "Romantyczności" nie ten znany nam z liceum spór oświeceniowców z romantykami, tylko wielką miłość, która istnieje ponad życiem i śmiercią. Ciekawie przeczytać o utworze tak bardzo oczywistym dla naszej literatury w książce kogoś, kto wywodzi się z nieco innej tradycji literackiej. Wracając do samej powieści- tak jak trudno lubić Zygmunta, tak trudno nie współczuć Adolfinie, żyjącej w przekonaniu, że matka nie chciała jej urodzić oraz że sama nie spłaci długo zaciągniętego przez każdą kobietę, czyli nie wyda na świat nowego życia (bo tak Adolfina pojmuje macierzyństwo). Wrażliwość, karmiona książkami inteligencja, chęć samorozwoju wyróżnia Adolfinę i sprawia, że jej bolesna i trudna historia intryguje, a obok takiej bohaterki trudno przejść obojętnie. Język powieści też nie jest transparentny, czasem prosty, czasem złożony, podporządkowany tokowi myśli i emocji bohaterki sam w sobie intryguje. Autor wielokrotnie używa powtórzeń np. opisując pokój do umierania w Gnieździe zawsze używa tego samego tekstu, dzięki czemu w świecie niespokojnych myśli, osób żyjących w swoich światach, czytelnik momentami czuje się bezpiecznie. Ale to tylko pozorny, sztucznie tworzony językiem stan.
Książka jest interesująca także dlatego, że pokazuje jak wiele zmieniło się w podejściu do psychiki człowieka na przestrzeni lat. Autor przypomina średniowieczne święta głupców, bezlitosne traktowanie ludzi, którzy za swoje psychiczne schorzenia trafiali do więzień, dochodzi o psychoanalizy, która miała być remedium na te bolączki. Dziś psychoanaliza traktowana jest raczej jako ciekawostka niż prawdziwa metoda leczenia i pomocy chorym, ale próba przestawienia czasów jej powstawania, sporu, który toczył Freud z innymi lekarzami jest naprawdę ciekawa. To nie jest lektura przyjemna, opis skomplikowanych emocji pacjentów Gniazda, ale także "normalnych ludzi", wielu myśli Adolfiny, wreszcie początek i koniec książki, toczące się w obozie zasmucają, skłaniają do myślenia. Jednym z tematów rozmów Adolfiny i Zygmunta jest śmierć. Śmierci w powieści jest sporo, śmierci, która każdego dotyka w inny sposób i dla każde jest czymś innym-dla Zygmunta drogą do nieśmiertelnej sławy, dla Adolfiny- zapomnieniem. Warta przeczytania powieść, bo pozastawia czytelnika z wieloma pytaniami, dotyczącymi norm moralności i normalności, a poza tym mało literatury macedońskiej dookoła.
Goce Smilevski, "Siostra Zygmunta Freuda". Przeł. Natalia Łukomska. Wyd. W.A.B. Warszawa 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz