Znajomy Krakus powiedział kiedyś, że nawet gdy bardzo się
spieszy, idąc przez Rynek zwalnia, bo kto to widział, żeby się spieszyć w
Krakowie?! Taki jest Kraków. I taki był
(bo, jak zauważa Szymiczkowa: "w Krakowie "sto lat temu” znaczyło tyleż, co „wczoraj przed południem").
Dom Helclów to dom spokojnej starości, w którym dochodzi do zniknięć
pensjonariuszy. A że akurat wpadła tam z wizytą filantropijną profesorowa
Zofia Szczupaczyńska, tajemnica zrobi się jeszcze bardziej tajemnicza i wymaga
rozwikłania. Ale kariera męża, ani dom Szczupaczyńskich wcale na tym nie ucierpią (bo cnotą
krakowskiej żony jest zadbanie o rytm posiłków!). Profesorowa Szczupaczyńska jest
wcieleniem cnót krakowskiej pani domu (pochodzi z Przemyśla, ale o tym
cicho sza), choć jest też świadoma, że cnota polega na tym, by innym nie dawać
powodów do plotek. Stoi murem za swoim mężem naukowcem, dba o dom, obiady i
rozwój towarzyski, bo bycie profesorostwem zobowiązuje. Jednak zagadka zniknięcia mieszkanek domu Helclów wytrąca Zofię z
rutyny. Zajęta utrzymywaniem stałego porządku świata, w którym przed 1
listopada dekoruje się groby, a na świeta szykuje kwestę, wkracza w świat niedostępny
pani dobrego domu- świat krzywoprzysięstwa, bigamii, tajemnic ukrytych poza
miastem. Zaczytana w opowiadaniach Poe’go kobieta zaczyna swoje prywatne śledztwo-
pod pozorem charytatywnych zbiórek odwiedza dom, w którym giną kolejne
pensjonariuszki. I wykorzystując swoje
kontakty i pomysły, sprawę rozwikła! A mowa końcowa godna jest samego Herkulesa Poirot (choć z drugiej strony, plotki, spytki i intuicja
pozwalają widzieć w Szczupaczyńskiej
krakowską wersję panny Marple) .
Różne są opinie o tej książce:jedni się z zachwycają formą, niektórzy zarzucają autorom
przynudzanie, zbyt szczegółowe opisy i
intrygę, która nie wbija w fotel. Dla mnie to bardzo udany eksperyment i książka,
którą czyta się płynnie, potoczyście i ze
sporą przyjemnością. Bo choć to
kryminał, nie o samą intrygę chodzi- historia znikających pensjonariuszek
jest pretekstem do stylowej rekonstrukcji świata, a że świat
Krakowa to sam styl, jest co
rekonstruować. Topografia miasta to
jedno, ale odtworzenie tego, czym żyła społeczność grodu Kraka w 1893 roku,
jakiego wina na cholerę się domagała, czyimi skandalami żyła (okropna żona
Matejki i zabójstwo matki Bałuckiego) to już wyższa szkoła jazdy, która pozwala
czytelnikowi cieszyć się nie tyle szkicem, co fotografią Krakowa. Fotografią z literacko-skojarzeniowym filtrem.
Klimat z "Z biegiem lat, z biegiem dni"...Za to właśnie lubię kryminały retro: nie tylko za rzucenie kilku nazw ulic, ale
przede wszystkim za tworzenie atmosfery, która jest wypadkową literackich
aluzji i konwencji. Z takich właśnie skojarzeń jest ułożony biogram "autorki" Maryli Szymiczkowej- królowej
pischingera, gwiazdy Piwnicy Pod
Baranami i wdowy po prenumeratorze „Przekroju”, czyli sto procent Krakowa w
Krakusce. I nieodrodnie krakowskim pastiszem jest ”Tajemnica domu Helclów”. Dehnel
z Tarczyńskim stworzyli powieść, w której co rusz mrugają do czytelnika.... A to
postacią Fikalskiego, żywcem wyciętego z „Domu otwartego” Michała Bałuckiego, a
to pomysłem profesorowej by malować biały kwadrat na białym tle, a to opisem pogrzebu
Matejki i otwarcia teatru, a to wreszcie Tadeuszem Żeleńskim jako bohaterem
drugoplanowym. A do tego książka jest wydana przez krakowski Znak i opatrzona rekomendacją Michała Rusinka z Uniwersytetu Jagiellońskiego (sekretarza pochodzącej spod Poznania noblistki).
Autorzy (i poddani
konwencji czytelnicy) moszczą się wygodnie w krakowskości opowieści o proszonych obiadach, rodzinnych niesnaskach, wieściach z "Czasu", plotkach
wymienianych półgębkiem i szukaniu służącej, która wie, że frędzle dywanu
czesze się widelcem. Kraków dostał swoją szemraną historię, która mu się należała (o braku retrozbrodni pod Wawelem pisałam przy okazji "Elizy" ). Tempo narracji
jest po krakowsku nieśpieszne (bo po co gnać?), język dopracowany, z kilkoma
wyjątkowo udanymi sformułowaniami („on był przygłuchy, ona przygłupia”). Dla mnie
lektura warta przeczytania! I przedyskutowania przy podwieczorku. Mam ochotę na
pischingera!
Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński (Maryla Szymiczkowa), "Tajemnica domu Helclów". Wyd. Znak. Kraków 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz