Nie byłam zachwycona pierwszą przygodą Poirota autorstwa Hannah ("Inicjały zbrodni") , nie
byłam fanką drugiej (lepszej "Zamknięta trumna"), ale mimo wszystko sięgnęłam po trzecią.
Dlaczego? Pewnie dlatego, że chciałam wrócić do świata Agaty, nawet ze
świadomością, że to jest świat Sophie… I co? Podtrzymuję swoje zdanie
napisane w tekście o poprzedniej części- to jest niezły kryminał,
ale nie jest to Christie. Bo za długie o jakieś 70 stron. Bo Catchpool jest
najmarniejszą imitacją Hastinga jaką sobie można wyobrazić- ani
dowcipny, ani sympatyczny, ogólnie taki nijaki. Sama intryga całkiem,
całkiem- 4 osoby otrzymują list oskarżający je o morderstwo. List,
podpisany przez Poirota. Dlaczego ktoś podszywa się pod małego Belga i
co łączy tę czwórkę, a przede wszystkim, czy rzekoma ofiara naprawdę
została zamordowana? I co do rozwiązania tejemnicy ma kawałek ciasta? Pytania się mnożą, po to, by Poirot miał swój
wielki monolog na końcu. Bo tak musi być. Czyta się tę książkę całkiem
nieźle, bo historia wciąga, mimo pewnych dłużyzn. I gdy traktuje się tę
powieść jak kryminał z jakimś detektywem, to naprawdę jest całkiem
przyjemnie. Tylko to wielkie nazwisko Christie na okładce…
Hannah
stara się naśladować styl Królowej Kryminału i te starania widać-
wielkie majątki, rodzinne tajemnice, mokra sukienka przyklejona pod
łóżkami w bursie ponurej szkoły dla chłopców, na pozór niewiele
znaczące słowa sprzed lat i strzępy wspomnień, kamerdyner Georgem... Ale
brak tu pewnej lekkości, a przede wszystkim Poirot, choć przestał się
znęca nad Catchpoolem, jest cały czas dość mało sympatyczny. Powraca
pytane- dlaczego to czytam? Bo mimo wszystko jest tu jakiś styl, jakaś
klasa. Powiew świata i stylu, który za czasów Agaty nie był wcale retro. Christie też miała lepsze i gorsze powieści, a Hannah mierzy się
nie tylko z samą twórczością Christie, ale z całą jej legendą i
wyobraźnią czytelników podsycaną wielokrotnie czytanymi książkami,
adaptacjami itp. Jeśli już bawić się we wskrzeszanie pisarstwa
Christie (co w założeniu jest dla mnie niezbyt trafnym, choć
marketingowo skutecznym, działaniem), to książki Hannah są lepszym
pomysłem niż "Inny rodzaj zła" . I wiecie co? Jak wyjdzie kolejna część, to choć będę się
prawdopodobnie zżymać na to samo, też przeczytam.
Sophie Hannah, "Zagadka trzech czwartych". Przeł. Maria Antonina Jaszurowska. Wyd. Dolnośląskie. Poznań, Wrocław 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz