Nie oszukujmy się: lubimy to, co znamy. I dlatego nowy cykl "Bruderszaft ze śmiercią" spodoba się czytelnikom. Nie potrzeba wielkiej kampanii medialnej, bo nazwisko Akunina jest rozpoznawalnym gwarantem świetnej jakości i stylu literatury popularnej. Mamy
to, co u Akunina lubimy: historyczną obudowę roku 1914, sympatycznego bohatera, tajemnice kontrwywiadu i
zabawę gatunkami. A że Akunin specem od gatunków jest i zawsze wprowadza jakieś
zaskoczenie-choćby formalne, czyta się naprawdę dobrze.Na czym polega ten
formalny eksperyment? Na fascynacji kinem. I rzecz jasna gatunkami. Tym razem
autor daje czytelnikowi opowieść w odcinakach, a każda z nich reprezentuje inną
filmową formę. Nowością są także zdjęcia archiwalne i ilustracje (każdy z odcinków ma swojego
ilustratora) oraz znajdujące się pod obrazkami cytaty z ludowych piosenek lub tytuły
klasycznych kompozycji- Akuinin bowiem przedstawia się nie jako scenarzysta,
a jako akompaniator każdego odcinka tego niemego filmu. Skoro nieme kino to i tablice: A tymczasem...
Dwie godziny wcześniej... Jednak formalne zabawy bez bohatera i fabuły na
niewiele by się zdały. Bohaterem nowej
serii jest student matematyki Alosza Romanow (nie, nie z tych Romanowów), który
przypadkiem wplątuje się wojnę kontrwywiadów. A że Alosza jest sprawny i
posiada analityczny umysł oraz piękny baryton, książę Kozłowski z kontrwywiadu
widzi nim godnego pracownika swojego resortu, który teraz będzie miał sporo roboty.
Pierwsza przygoda „Młokos i diabeł” to stracie niedoświadczonego,
choć inteligentnego studenta z chlubą niemieckiej siatki wywiadowczej.
Jest lipiec 1914 roku i za kilka dni Europa stanie w
ogniu, a niemiecki agent usiłuje przechwycić rosyjskie plany wojskowe...
Podtytuł tego odcinka to komedia. I rzeczywiście, gdy zaczniemy mocniej działać
filmową wyobraźnią, np. wyświetlając sobie scenę gdy rozentuzjazmowany tłum ogląda
mecz piłki nożnej, a agent lekkim krokiem opuszcza boisko z teczką pełną
tajemnic, jest w tym sporo komediowego zacięcia.
Ale że to sprawa wywiadów, najważniejsze
jest napięcie, w którym jest trzymany czytelnik. Napięcia nie brak także w „Cierpieniach
złamanego serca”, kiedy to nasz okrutnie
zdradzony Alosza, jedzie wraz z grupą szpiegów do Szwajcarii, by tam, udając artystów,
wykraść plany obcych wywiadów z wilii handlarza tajemnic. I spotyka pewną kobietę... Będzie, zgodnie
z obietnicą, melodramat, choć z mnóstwem zwrotów akcji, bo to jednak cały czas opowieść o kontrwywiadzie.
Czy Alosza jest kolejnym wcieleniem Fandorina (który nie nadaje
się do świata XX wieku o czym już pisałam). Nie. I dobrze, że autor nie robi ze swoich bohaterów kalkowanych
postaci. Co prawda pewnie dane nam będzie obserwować dojrzewanie i zmiany zachodzące w postaci,
ale Romanow jest nieco bardziej zwyczajny niż sztandarowy Akuninowski bohater.
O ile Erast Fandorin jest fascynujący,
o tyle Alosza Romanow-sympatyczny, Fandorina uwielbiam za lekką niedostępność i
zimną krew, a Alosza to swój chłop i gorąca słowiańska dusza. Cykle łączy historyczny sztafaż, włączenie w narrację elementów codziennego życia
i aktualnych w drugiej dekadzie XX wieku rozrywek-np. opowieści o
piłce nożnej. Jest typowy Akuninowski humor, dystans i lekkość, oraz konwencja, którą kupuję w
ciemno. I choć uważam, że zakończenie drugiej przygody Aloszy jest cynicznym i okrutnym
graniem z cierpliwością czytelnika i zaangażowaniem czytelniczki, już czekam na następną książkę z serii.
Borys Akun, „Młokos i diabeł / Cierpienie złamanego serca.
Bruderszaft ze śmiercią” tom 1. Przeł. Piotr Fast. Wyd. Replika. Zakrzewo 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz